środa, 3 lutego 2016

Dzień, w którym umarłam

Okładka książki Dzień, w którym umarłam

Autor: Belen Martinez Sanchez
Opis: Nic nie jest takie, jakim się wydaje.
Zdarza się, że koniec to dopiero początek.
Dla Diletty Mair wszystko zmieniło się drugiego października dwa tysiące trzeciego roku. Wtedy zrozumiała, że naprawdę istnieje życie po śmierci. Że anioły mają niewiele wspólnego z jej wyobrażeniami, a zamieszkane przez demony piekło jest czymś jak najbardziej rzeczywistym.
Drugi października dwa tysiące trzeciego roku okazał się dniem innym niż wszystkie.
Tego dnia Diletta Mair umarła.
Czasem niebo budzi strach, a wspólny język łatwiej znaleźć z demonami.
Szczególnie, gdy stajesz się jednym z nich.
Moja opinia: Jak po tytule wnioskując, jest to książka o dziewczynie, która trochę przed wcześnie umarła i jej 'życiu po śmierci'. Trafia do piekła, a dzięki pewnym nadzwyczajnym zdolnością, zostaje przyjęta do miejsca, w którym szkolą Lilim (bo tak tam nazywają demony) na wojowników. Ni cholery nie pamiętam jak to miejsce się nazywa. Chyba Panteon, ale głowy nie dam. Wracając. Książka bardzo mi się spodobała, w sumie chyba nawet nie przeczytałam opisu (spodobał mi się tytuł) ale to był dobry strzał. Książka jest wciągająca, jest kilka zagadek, walk, napięcia nie brakuje tak samo jak wątku miłosnego. Chociaż tutaj nie mam nic przeciwko, polubiłam Aloisa i ich 'związek' nie był przesadzony. Nie brakuje tu też humoru. Nie będę się rozpisywać, żeby nie spoilerować, ale jak najbardziej na 100% polecam :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz