piątek, 28 października 2016

Szkarłatna litera

Autor: Nathaniel Hawthorne
Opis: Nazywana pierwsza wielką amerykańską powieścią psychologiczną. Opowiada historię cudzołożnicy, która w purytańskiej Nowej Anglii w XVII wieku zostaje skazana na noszenie znaku hańby: szkarłatnej litery A.Pozostałe osoby tego dramatu to zrodzona z nieślubnego związku córeczka Pearl oraz dwaj mężczyźni: zdradzony stary mąż i tajemniczy kochanek.
Autor z niezwykła przenikliwością ukazał w niej dylematy moralne i religijne, ułomność, a zarazem sile ludzkiego ducha. Książka od 150 lat cieszy się nieprzemijającym powodzeniem - tak jak nieprzemijające są gniew i chęć zemsty, grzech i potrzeba jego odkupienia, miłość i nienawiść.



Moja opinia: Książkę czytałam z ciekawości i dla samej siebie. Chciałam obejrzeć film, ale przeczytałam jakieś opinie że się nie równa z książką. Ponieważ zdarzyło mi się przeczytać parę ekranizacji doszłam do wniosku, że pewnie ktoś ma racje, bo tak przeważnie niestety jest. Ponieważ jestem osobą, która jak sobie coś ostanowi to nie rezygnuje z tego łatwo, w realnym życiu oznacza to, że jak książka albo film jest dość denny i tak - przeważnie- je kończę. I gdyby nie moje postanowienie to pewnie odłożyła bym tę książkę po dwóch pierwszy stronach. I tak, mówie serio. Sposób, w jaki książka została napisana jest dość dziwny pewnie to się jakoś nazywa, ale ja się nie znam więc sorry. I przez to że jest specyficzna miała trochę problemy ze zrozumieniem tego, co czytam. Więc w pierwszych paru stronach zgubiłam się kilka razy, doszłam do wniosku że to nie było aż tak ważne skoro tego nie zrozumiałam. Więc według mnie początek dość przynudza aż oczy mi się zamykały i jak to porównała moja kochana koleżanka, której o tym opowiadałam "trochę jak z lekturą."

Ta książka była moim własnym wyborem, nikt mnie do niej nie zmusił choć wstęp książki był dość mało zachęcający. Skończyłam ja przez moje uparstwo a czytała ja dość długo. Sam wstęp książki był jakąś porażką, były to przeżycia autora, dlaczego ta książka powstała i jak ją napisał. Więc przez jakieś +30 stron główkowałam, o co chodzi, jaki to ma w ogóle sens i zastanawiał się co ma to wszystko wspólnego z książka, no jak się później okazało ty było cos w rodzaju autobiografii. Sposób, w jaki sam ten wstęp został napisany sprawia jakby autor mówił prosto do nas albo jakbyśmy czytali jego pamiętnik w którym opisuje wszystko. Sądzę że jest to dość interesujące i sprawia że możemy łatwiej utożsamic się z tym, co chce nam przekazać

Wiem jakoś straszne to was nie zachęcam do przeczytania, ale... tak jest. Po tym całym nudnym wstępie i opisie tych ludzi książka staje się interesująca. No wiecie, gdy on w końcu przechodzi do rzeczy i zaczyna mówić o tym, o czym chciałam przeczytać a mianowicie o szkarłatnej literze. No bo na jaki ten nam te wszystkie opisy? Tych współpracowników których imion i tak nie zapamiętałam, które pojawiły się we wstępie No dobra wiem, że to miało za zadanie wprawić nas w nastrój i bardziej naszkicować obraz całej historii. No ale coś mnie się to nie podobało. Okej ja zwykle nagadałam się bez sensu i nie powiedziałam, o co mi chodzi, cała ja. W każdym razie chcę powiedzieć, a może bardziej staram się to zrobić, że jeśli ktoś zaczął czytać i też go jakoś wstęp książki nie zachwycił ani nie porwał nie powinien się poddawać tylko kontynuować czytanie, bo nie chce żebyście skreślili tę książkę już od początku, a nóż was zaskoczy.

Nie będę ściemniać książkę by mi się lepiej czytało gdyby język w którym została napisana był nowocześniejszy. To by sprawiło że rozumiałabym o czym czytam i nie usypiało mnie po dwóch przeczytanych stronach.

No więc jak już przywykłam do tego durnego języka, w jaki książka jest napisana, okazało się że książka nie jest o tym, czego się spodziewałam. Więc mnie rozczarowała. Ja sadziłam, że będzie to historia o kobiecie, która sypia z wieloma mężczyznami, a nie się zakochała w nie odpowiednim mężczyźnie i miała z nim dziecko. Zdaje sobie sprawę że na te czasy to był wieli skandal, ale teraz to nie jest aż takie straszne. A co do kandydata jej serca to miałam podejrzenia od początku i się nie myliłam. Podsumowując, mnie się książka nie podobała, wynudziłam się strasznie, ale sądzę że każdy ma inny gust więc jak chcecie to czytajcie, ale że by nie było, że nie ostrzegałam. A no i oczywiście mam zamiar, w najbliższej przyszłości, obejrzeć film. Tak wiem lubię się torturować no ale cóż tak to już jest, może film będzie lepszy.

Ps. teraz mam pytanie do was czy kiedykolwiek czytaliście jakąś książkę, która była strasznie nudna i nie zrozumiała? A może czytaliście właśnie ta? Dzielcie się waszymi przeżyciami w komentarzach, z chęcią je przeczytam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz